13 wrzesień 2010 rok 23:45
Drogi pamiętniku
Trzynastka.
Trzynasty. Pechowy dzień? Tak…
Dzisiaj cała szkoła dowiedziała się jaką mam sytuację
rodzinną. Czemu chodzę w brudnych ciuchach, czemu jestem ciągle głodny. A to
wszystko przez mojego ojca.
Przyszedł
do mnie do szkoły i zrobił awanturę. Nigdy nie ruszał się z domu zawsze
siedział nawalony, ale tym razem było inaczej. Pobiłem się z Leonem Valdezem.
Ten chuj przegiął dzisiaj pałę. Zaczął od wyzywania mnie od męskich dziwek.
Okej nic nowego, ale gdy zaczął mówić, że moja matka była kurwą przegiął.
Uderzyłem go na lekcji, chłopak mi oczywiście oddał. Trafiliśmy do dyrektorki,
która zadzwoniła po naszych rodziców. Błagałem ją żeby tego nie robiła, ale
kobieta była nieugięta. Mój ojciec jak zawsze nachlany przyszedł do szkoły w
brudnych, śmierdzących ubraniach. Zaczął wrzeszczeć na panią Brown (dyrektorkę)
bo przerwała jego „zapracowany” dzień.
Wszyscy się temu przypatrywali. Starałem się ukryć w jak najciemniejszym
koncie i zapaść się pod ziemię.
Pani
Brown wezwała policję, która zabrała mojego ojca. Ja zaś zostałem przeniesiony
do pobliskiego domu dziecka. Moja siostra, która skończyła wczoraj osiemnaście
lat zabrała mnie stamtąd do domu.
Co było
potem? To co zawsze. Poszedłem do łazienki i chciałem się zabić. Może tam gdzie
poszedł bym po śmierci było by mi lepiej. Jednak moja próba samobójstwa została
przerwana dzwonkiem do drzwi. Bianca (moja siostra) mnie zawołała. Ukryłem
szybko żyletkę w pudełku i wyszedłem.
W
drzwiach stał Percy Jackson. Nie wiem co on sobie myślał przychodząc tu, do
mojego domu. Wywaliłem go za drzwi i zacząłem się na niego drzeć. Coś w stylu:
Co ty tu robisz? Zadajesz się z synem pijaka! Będziesz miał przeze mnie kłopoty
w szkole. Itp. Jedynie co on na to, to wzruszył ramionami i pociągnął mnie ze
sobą. Nie wiedziałem gdzie idziemy.
Chłopak
zaprowadził mnie do parku i posadził na ławce. Zaczął oglądać moje siniaki na
twarzy. Nie chciałem by to robił, ale grzecznie siedziałem i czekałem, do czasu
gdy chał podwinąć moją koszulkę na brzuchu. Odepchnąłem go szybko. Chłopak
jednak nie dawał za wygraną. W końcu po kruckiej walce ustąpiłem. Percy
zobaczył mój brzuch pełny siniaków i blizn po cięciach.
„Oh Nico” wyszeptał z dziwnym
czymś w głosie. Kazałem mu spadać i nigdy więcej mnie nie dotykać. Miałem już
uciekać, ale chłopak wbił mi palce w rękę. Bolało, bo miałem tam świeże,
wczorajsze rany po cięciach. Na tych miast zaczęła z nich lecieć krew brudząc
moją bluzę. Chłopak popatrzył się na mnie z przerażeniem. Wykorzystałem to i
uciekłem powrotem do domu. Słyszałem tylko jak Percy woła mnie jeszcze.
Deja vu? Tak.
Po powrocie do domu zamknąłem
drzwi i nakazałem Biance by nie wpuszczała do naszego domu Percyego już nigdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz